piątek, 14 września 2012

10 Nukon i Strażnik Teksasu

Mama mówi, że idą ciężkie czasu. Zapytana co ma na myśli, odpowiada: idzie jesień, a po jesienie nastąpi zima i oznacza to, że Nukon zacznie futrować [jeść w nadmiarze i stosować wszelkie sztuczki, by zdobyć chociaż kęsa, by zgromadzić odpowiednią, a nawet przesadną, tkankę tłuszczową]. 

Wczoraj, leżąc jeszcze w łóżku, słyszałem, jak przemawiała do Nukona. Było przed szóstą rano, niebo pokrywały chmury, w domu panowała przejmująca cisza i słyszałem wyłącznie głos mamy oraz stukanie pazurów Nukona o parkiet. 

- Nuka - upominała Mama - przestań tańczyć. Jesteś wystarczająco gruba. Nic więcej nie dostaniesz.

Nukon nie ustępowała, ale i Mama nie dawała za wygraną.

- Przestań! - powiedziała już podenerwowana Mama. - Gdybyś mogła zobaczyć się od tyłu, zobaczyłabyś tę wielką latynoską dupę!

Mama często powtarza, że Nukon je tylko wtedy, kiedy jemy my. Powtarza także, zwłaszcza gdy Nukon niby chce otrzymać kawałek jedzenia, a podany mu pod nos odtrąca go: oczy chcą, a dupa nie chce, co?

Wczoraj przy obiedzie zdarzyło się jednak coś, co wspominamy do dzisiaj. Siedzieliśmy przy stole, rozmawiając o sprawach rodzinnych, kiedy w akompaniamencie pazurków uderzających dźwięcznie o parkiet, pojawiła się Nuka. Zwyczajowo usiadła najpierw przy mnie, potem przy siostrze, następnie przy Mamie, a na sam koniec, mając jeszcze nadzieję na wyłudzenie maślanym spojrzeniem chociaż okruszka, podreptała do Taty.

- Nic nie dostaniesz. Wyglądasz jak rebeka!

Nukon nie zraziła się i rozpoczęła kolejkę od początku, tym razem szturchając moją nogę łapą.

- Co duszku jedzeniuszku - powiedziałem. - Nie lubisz smażonych ziemniaków.
- Duszek jedzeniuszek? - zdumiał się Tata. - To jest Chuck Norris.
- Coś ty znowu, stary, wymyślił?! - zagrzmiała Mama uzbrojona w widelec o krótkich zębach.
- Ona jest jak Chuck Norris - odpowiedział spokojnie Tato - Ona nie omiata jedzenia, ona je zmiata co do ostatniego okruszka, jak Chuck Norris przeciwników.

Brak komentarzy: